SHADOWHUNTERS ODCINEK 1&2, WRAŻENIA

Kilka dni temu swoją premierę obchodził serial na podstawie Darów Anioła - "Shadowhunters". Seria DA jest jedną z moich ulubionych i oczywistym jest, iż musiałam obejrzeć przynajmniej jeden z odcinków. Czy spodobał mi się? Jaka jest moja opinia o nim? Tego dowiecie się poniżej.



Może zacznę od tego, iż nie wymagałam od serialu zbyt wiele. Po obejrzeniu kilku trailerów spodziewałam się totalnej klapy, lecz sądziłam, że będę go oglądać, ponieważ samą historię zawartą w książkach Pani Cassandry Clare uwielbiam.
Och, jak człowiek może się mylić.
Wiem, że nikt nie jest w stanie zrobić filmu idealnie współgrającego z treścią książki. Można zmienić pewne fragmenty w filmie/serialu, zdaję sobie z tego sprawę. Ktoś może mieć inne spojrzenie, chcieć wnieść powiew świeżości do fabuły... w porządku. Jednak "umiar", to słowo jak najbardziej przybrało tu na znaczeniu. Już w pierwszych dwóch odcinkach zmieniono zbyt wiele. Jeszcze gdyby te zmiany były na plus nie czepiałabym się... ale, no właśnie ale.
I te efekty specjalne! Te nieszczęsne efekty wyglądały tragicznie. Mamy XXI wiek, technologia rozwinęła się diametralnie i wydaje mi się, że niektóre rzeczy można było po prostu wykonać lepiej. Przez chwilę miałam wrażenie, że oglądany przeze mnie serial jest stworzony przez grupę nastolatków. Krew demonów, te "super", "świetne", "fantastyczne" oczy Magnusa i Luke'a, "realistyczne" skoki z dachów,  jakieś coś... nie wiem nawet co to było. Czary mary oraz fioletowy proszek. I wrzeszcząca Clary. Uroczo. 
O, zapomniałabym. W drugim odcinku zauważyłam małe zainteresowanie się Harrym Potterem. Zaklęcie Reparo? Jak sprytnie.



Teraz kilka słów o dobraniu aktorów do ról. Większość drugoplanowych była w porządku. Nie miałam co do nich zbyt wielkich zastrzeżeń. Aktorzy grający główne role... Rodzeństwo Lighwoodów jest dobrane bardzo dobrze i podobała mi się ich gra aktorska. Jace natomiast nie podobał mi się wcale. Nie był tak arogancki i ironiczny jak książkowa postać. Pomimo swych ogromnych wad był jednak o niebo lepszy od nieznośnej Clary. Lubię ją w książce, ale tutaj nie mogłam jej znieść. Cały czas piszczała i była bardzo irytująca. A gra aktorska odtwórczyni roli Clary była po prostu sztuczna.
Ze wszystkich postaci serialowych najbardziej spodobał mi się Alec oraz Simon.
Podczas oglądania drugiego odcinka zaczęłam się nudzić. Sięgnęłam po telefon, weszłam na twittera i snapchata, zerkając kątem oka na rozwój akcji w laptopie. A miało być tyle akcji, w końcu to świat Nocnych Łowców, trudno jest się nudzić.
                                                                  
CZĘŚĆ ZE SPOILERAMI
Kiedy nie wyszła im postać Jace'a, który w książce był sarkastyczny i zabawny, a w serialu drętwy jak kłoda, postanowili rozśmieszyć widza swoim pomysłem na tą całą historię. 
Może rozpocznę od momentu, który rozśmieszył większość obserwatorów, czyli Valentine'a w Czarnobylu. TAK, W CZARNOBYLU. Kto to wymyślił? Dlaczego Valentine jako lokalizację wybrał akurat to miejsce? Kręci go wysokie promieniowanie?
A Luke będący policjantem? NO BŁAGAM WAS.
Dlaczego w instytucie jest tyle ludzi? Oni z tego zrobili jakąś pseudo szkołę, centrum dowodzenia czy co to tam miało przedstawiać, a w rzeczywistości znajdowała się tam jedynie garstka osób. 
Kolejną rzeczą, która mi przeszkadzała jest zbyt unowocześniony świat Nocnych Łowców. Prawdopodobnie chcieli zrobić coś, na co młodzież zwróciła by szczególną uwagę, bo przecież jesteśmy tacy uzależnieni od telefonów i komputerów, bla bla bla, a jednak im nie wyszło i wygląda to słabo.
Zapomniałabym o Izzy tańczącej na środku stołu (?) w swoim lateksowym wdzianku składającym się z crop topu i krótkiej spódniczki oraz białej peruce, którą po chwili ściąga. Nie mam nic do ludzi, którzy ubierają lateks, jednak nie przepuszcza on powietrza, a zdrowie jest najważniejsze (taka śmieszka).
Nie mogłam się przyjrzeć dalszym "genialnym" scenom, bo powoli przysypiałam, więc wybaczcie mi, że w pełni swoich sił nie mogę ponarzekać. 
                                                             

Podsumowując: Nie mam pojęcia czy będę kontynuować oglądanie Shadowhunters. Pierwsze odcinki nie zachęciły mnie i niezbyt mi się spodobały. Póki co sądzę, iż film wyszedł znacznie lepiej. W nim gra aktorska była na całkowicie innym poziomie, a efekty specjalne były dopracowane i bardziej realistyczne.
Obejrzeliście już pierwsze dwa odcinki tego serialu? Jeśli tak, jaka jest wasza opinia o nich? Czy waszym zdaniem serial jest lepszy od filmu? 

15 komentarzy:

  1. Nie oglądałam jeszcze tego serialu, ale słyszałam, że tak naprawdę nie bardzo zgadza się z książka...
    Być może te słabe efekty specjalne są kwestią niskiego budżetu, ale nie będę oceniać, bo jeszcze ich na własne oczy nie widziałam.
    Nie widziałam żadnego traileru tego serialu i mam nadzieję, że to w ostateczności sprawi, iż w jakimś stopniu Shadowhunters mi się spodoba :>
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten serial to istna masakra! Ten Jace ;( Grr... Nie był jak w książce, to przykre, bo to mój książkowy mąż <33 Buziaki!

    http://k-a-k-blogrecenzencki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jace też jest moim książkowym mężem, musimy się jakoś podzielić haha.
      Jest on genialną postacią w książce i przykro mi, że nie potrafili go dobrze odwzorować w serialu.:/

      Usuń
  3. Ja przemęczyłam pierwszy odcinek, ale się załamałam. Młodzi aktorzy grają sztucznie, sceny walk niedopracowane, ale tak meeeega! Podobał mi się aktor grający Valentine'a, był taki zły, ale miał coś w spojrzeniu, że potrafiłam sobie wyobrazić, że faktycznie Jocelyn darzył uczuciem.
    Ale Clary to jakaś masakra, ta dziewczyna w ogóle nie potrafi grać.
    Zapomniałam o Simonie - jedyny promyk w serialu, naprawdę świetnie zagrana postać :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie oglądałam, ale nie zamierzam. Szczególnie po twojej opinii
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwaga mowa obronna w krótkiej wersji dla serialu!
    Serial to nie to samo co w wyobraźni. Mi bardzo się podoba a ja mam bardzo rygorystyczne zasady co do doboru interesujących mnie rzeczy. Tak więc ten serial przypadł mi do gustu i to bardzo. Już pierwszy odcinek sprawił, że czekałam z niecierpliwością na drugi. A to już o czymś świadczy :)
    Wszyscy aktorzy mi się podobają i właśnie tak wyobrażałam sobie ich. Magnus, Alec, Simon nadają się idealnie do swoich ról
    To teraz przepraszam za błędy jeśli się jakieś pojawiły ^^
    Pozdrawiam, pozeram-ksiazki-jak-ciasteczka.blogspot.com
    P.S. Niedlugo u mnie na blogu pojawi się dłuższa wersja tej opinii :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja również nie byłam zachwycona ale... dam szansę. :)
    Jest mało zgodny z książką, fakt, ale czy na przykład Pretty Little Liars na samym początku nie zbierało podobnych opinii? Gdzieś, dużo wcześniej, przeczytałam, że Shadowhunters są na tej samej zasadzie; z książką wspólne mają tylko postacie i jako taką fabułę, ale ogólnie serial to zupełnie inna bajka.
    I zgadzam się, momentami aktorsko porażka. Ale poczekam jak się rozwinie, może będzie lepiej. :)

    Pozdrawiam. :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja właśnie też zrecenzowałam Shadowhunters na blogu! Osobiście jestem nim zauroczona i nie mam nic większego do zarzucenia :)

    Pozdrawiam,
    http://miedzypolkami-ksiazki.blogspot.com/2016/01/shadowhunters-obsesja-maej-czytelniczki.html

    OdpowiedzUsuń
  8. To już 2 blog, na którym czytam o emocjach z tego serialu. I choć u kogoś innego napisałam w miarę spokojnie, tutaj chciałam wyrzucić swoje emocje, ale zmieniłam zdanie jak przeczytałam co napisałaś. :D
    Nie czytałam ani jednej książki Cassandy Clare i tak wiem, jak mogłam!? Przecież nie muszę czytać tego co wszyscy, mimo iż jest to strasznie zachwalane. Nie mam ochoty czytać aż 6 tomów DA. Za to chcę przeczytać "Diabelskie maszyny".
    Widziałam film DA i nawet mi się podobał. Haha ale im dowaliłaś z tymi efektami specjalnymi. Tu się zgodzę jak teraz jest 21 wiek, to powinno być idealnie zrobione.
    Nie wiem czy obejrzę serial, albo chociaż jeden odcinek. Nawet ty nie wiesz czy będzie kontynuować oglądanie. :D I tak książka zawsze będzie najlepsza! :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten serial to kompletna klapa... Myślałam, że film jest słaby, ale to co zobaczyłam w pilocie jest śmiechu warte... Będę musiała się bardzo, bardzo nudzić, żeby obejrzeć kolejne odcinki...

    OdpowiedzUsuń
  10. Przyznam, że ja również nie byłam zachwycona pierwszymi dwoma odcinkami. Serial faktycznie bardzo odbiega od książki, a aktorka grająca Clary nie robi tego zbyt dobrze. Czy tylko mi się wydaje, że przez cały czas ma tą samą minę? :D
    Jest jeszcze kilka innych minusów, ale ostatecznie nie było aż tak źle. Myślę, że na razie nie będę skreślać tego serialu, może w kolejnych odcinkach będzie nieco lepiej ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja wiedziałam już po aktorze grającym Jace, że będzie to totalne dno. JEdnak miałam jeszcze nadzieję. Nadzija matką głupich. Zawiodłąm się. JEdnak będę oglądać, ale tylko ze względu na Aleca. <3
    http://books-world-come-in.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. ja odwrotnie - gdybym pokochała książkę, nie zmusiłabyś mnie do obejrzenia żadnego serialu czy ekranizacji :D bo ja i tak ich nie cierpię :D ALe nie, nie mam zamiaru oglądać - a Darów jeszcze nawet nie czytałam :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Chyba każdemu najbardziej pasuje właśnie Alec i Simon. Ich dobrali genialnie. Właśnie ze względu na nich będę oglądać dalej serial. Co do efektów specjalnych całkowicie się zgadzam. Rozumiem, ze można wprowadzić małe zmiany, ale tutaj chyba słowo "małe" rozrosło się do ogromnych rozmiarów. Nocni Łowcy byli staroświeccy, więc na Anioła robi cała ta technologia w instytucie? Totalna porażka...
    Pozdrawiam,
    Ana

    http://czytam-z-pasja.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Jak widać opinie są zupełnie różne. Jestem na bieżąco z serialem i uważam, że z każdym odcinkiem się rozkręca.
    W pierwszym odcinku, faktycznie skoki na dach były wyglądały bardzo tandetne, tu się zgodzę. Ale co do Clary, zupełnie nie. To właśnie Lily Collins była najbardziej irytującą postacią na świecie. Natomiast wygląd Kat i właśnie to jej krzyczenie mi się podobało.
    No bo serio, nie krzyczałabyś lub panikowała gdyby spotkało cię coś takiego? Wydaje mi się, że jednak tak.
    Uważam, że zmienienie wydarzeń było dużym plusem, bo gdyby serial był całkowitym odwzorowaniem książek nie oglądałabym tego. Na przykład ze względu właśnie na to, że w instytucie było kilka osób.
    ,, Dlaczego w instytucie jest tyle ludzi? Oni z tego zrobili jakąś pseudo szkołę, centrum dowodzenia czy co to tam miało przedstawiać, a w rzeczywistości znajdowała się tam jedynie garstka osób. ”
    Gdyby w Instytut faktycznie byłby wyjęty z książki to byłoby to nudne. Ilość ludzi, nowe postacie, ich wyposażenie robią na mnie większe wrażenie niż wielki budynek, w którym siedzi stary facet z kotem.
    Pozdrawiam, Infinity.

    http://reviews-by-infinity.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Czas dla książki , Blogger